Japońska fascynacja przedmiotami, zakupoholizm i bałagan po japońsku

Japonią zachwycałam się na samym początku przygody z krajem kwitnącej wiśni, zachwyt i zdziwienie to emocje, które towarzyszyły mi na każdym kroku. Dostrzeganie mankamentów przychodzi z czasem, jak w związku dwojga ludzi, a ponieważ nie ma kultur i idealnych systemów to można ciekawie porównywać i dociekać.

W Japonii jest mnóstwo sklepów i sklepików, zainteresowanie nimi przeciętnego Japończyka, który ewidentnie jest uzależniony od kupowania przedmiotów jest duże. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że Japończycy to kolekcjonerzy przez duże K. Lubią kolekcjonować amerykańskie samochody, motocykle, te prawdziwe i różnorakie modele, czy też karty kolekcjonerskie. Choć to początek góry zakupów. Japończycy kochają piękne i jakościowo dobre przedmioty, zawsze chodzą po sklepach i oglądają mając nadzieje na znalezienie czegoś pięknego do ich kolekcji.

Sklepy z bibelotami i drobiazgami od których dostaje się oczopląsu są okupowane przez zbieraczy. Większość kolekcjonerów nawet nie wyciąga rzeczy z pudełka aby nie zniszczyć przedmiotu. Jak ktoś zacznie zbierać to nie może przestać w rezultacie robi się z mieszkania składowisko przedmiotów albo domowe muzeum jeśli te przedmioty są odpowiednio stare, są też i tacy którzy wydzielają specjalnie na te rzeczy pokój, jeśli jest więcej miejsca.
Czasem widuje w telewizji programy dotyczące ludzi, którzy na strychu swojego domu znajdują zapomniane rzeczy, które w dzisiejszych czasach nabierają dużej wartości.

Japończycy kumulują stosy śmieci, rzeczywiście niepotrzebnych przedmiotów, które nie spełniają żadnych pożytecznych funkcji. W domach wszystkie te rzeczy tworzą aurę chaosu. W tym bałaganie osobiście nie mogłabym się odnaleźć.